Dziecko bez twarzy Zbyszek Makowski, ok. roku 1942 Zbigniew Makowski, praca z końca lat 90. / pocz. XXI w. Pierwsze – to fotografia młodego Zbyszka, z początku lat 40. Z tyłu zdjęcia opis: „Makowski Zbigniew, kl. Vb” – a więc mamy najpewniej rok 1942 (choć zdjęcie może być wcześniejsze). Zdjęcie z albumu jego matki, babci Józefy, dziś w mym archiwum. To z tego zdjęcia mamy pracę, o której niżej.Drugie – to reprodukcja pracy Zbigniewa, dość marna, zrobiona przez kogoś na początku naszego stulecia. Praca zapewne z tego czasu, może nieco wcześniejsza (nie sądzę). Nie wiem, gdzie ona dziś; a szkoda. (Chętnie odkupię…) Postacie bez twarzy są interesującym wątkiem, można się długo mądrzyć. Najciekawszy jest chyba klucz religijny: np. obrazowanie Mahometa w perskich miniaturach, choć w tamtej sztuce często pojawia się welon, jeśli już. Actually there are several studies and researches introduced analysis and explanation for such halos appeared surrounding divine faces in the Islamic painting, in general, without referring to be as a feature of Aniconism in the Islamic art. Moreover, there’s no independent researches gave an interpretation for covering the facial features of the prophets in the Islamic miniatures with the veil on their faces…Ibrahim Mohamed Ibrahim Elassal „The Veiled faces of prophets in the Islamic miniatures – application on illustrated manuscripts of XVI century in Konya Mawlānā Museum” Ale jest możliwy i wątek psychologiczny, nawet psychoanalityczny zapewne. Te postacie bez twarzy są ekspresyjne. I dlatego są. W Japonii ma to nawet nazwę: noppera-bō (…faceless ghost, is a Japanese yōkai that looks like a human but has no face…). Czyli nie tylko u Zbigniewa. (Dziś to ponoć nawet trend w malarstwie jest, zabawne: wszystko już było – i to modne.) Tu: mamy autoportret, choć z dzieciństwa. Chłopczyk, dość koszmarnie – jak wtedy wszyscy prawie – ostrzyżony. (Zauważmy: na rysunku fryzura nieco inna.) Do tego w fartuszku, nawet moje pokolenie jeszcze je w podstawówce nosiło… Trudno się dziwić, że nie jest sobą, że go nie ma.Okolica w tle też warta uwagi. To Warszawa, zobaczmy: jest oświetlenie gazowe. Ale raczej biedna. Można jednak spróbować identyfikacji. Zacząłbym od okolic Annopola… …i na tym skończył, oto uaktualnienie (2025): w serwisie FOTOPOLSKA (nieustająco polecam) pojawiło się nowe zdjęcie tych baraków: i widać te same latarnie gazowe i posadzone drzewka, które na zdjęciu z małym Zbyszkiem; dla mnie sprawa lokalizacji jest już jasna. A również dzięki serwisowi „Fundacja Warszawa 1939” i mej z nimi korespondencji, wdzięczny. A tam plany. baraki na Annopolu (1927) baraki na Annopolu (detal z poprzedniego zdjęcia) A więc to Annopol1. Zbyszek z matką (i ojcem?) mieszkali tam do wybuchu Powstania. (Zaś wg informacji z IPN, materiały dot. zabójstwa Piaseckiego, to mógłby być adres ul. Marywilska 56. Ale to dane znacznie późniejsze.) Uaktualnienie też i tutaj (2024): tak, to Marywilska 56, tak w akcie not. z roku 1941… Na terenie kolonii znajdował się wodociąg, kilka latarni gazowych, powstał tu także drewniany kościółek św. Marii Magdaleny. W jednym z 16 murowanych baraków znajdowało się 20 mieszkań jednoizbowych o powierzchni 17,25 m kwadratowych i o sionce o powierzchni 1,02 m kw każde. Środek osiedla stanowił plac Annopolski, a jedną z głównych ulic była Inowłodzka. Ciekawy autoportret. Zapewne bardzo… Pełen emocji, napiszmy banalnie. Z wielu powodów, nie czas, nie miejsce. Choć trochę (mnie) bawi, że dziecko na zdjęciu jest (umiarkowanie) pogodne; zaś to na rysunku (gwasz czy akwarela, nie widzę?) – dość straszne. No i nie ma tła, czemu się nie dziwię. Usunięte, zamalowane na głucho. Nienamalowane, wyparte. Ach, i tekst – to oczywiście „The Rime of the Ancient Mariner” S.T. Coleridge’a, Zbigniew zrobił z tego (kolejną) książkę (dziś w zbiorach biblioteki UW), może to karta z niej? I took the oars: the Pilot’s boy,Who now doth crazy go,Laughed loud and long, and all the whileHis eyes went to and fro.“Ha! ha!” quoth he, “full plain I see,The Devil knows how to row.”Przyjemnego śledzenia życzę, jeśli kto. I jeszcze jedna nowość (?), też wynik lektur nowych (2025): w „Dzienniku 1964” znajduję (dwa? trzy? nie pamiętam, nie więcej) mocne zdania o tamtym Annopolu, takie… Smutne, lecz i sugerujące, że owa biedna przeszłość nadal pana artystę męczy, dusi. Wzmianka o ul. Wąski Dunaj jest chyba tylko jedna; ta ulica pojawi się w mitologicznych opowieściach dużo później. I też nie bez powodów.mr m. PRZYPISY: tu polecam artykuł linkowany, ale link może nie wystarczy: Kolonia dla bezdomnych na Annopolu miała być przeciwwagą dla żoliborskiej — nowocześnie urządzone, sprawnie zarządzane, a przede wszystkim usytuowane poza granicami miasta osiedle domów dla bezdomnych…Mateusz Rodak „Schroniska dla bezdomnych w międzywojennej Warszawie” (2011). ↩︎ Nawigacja wpisu 5 (prawie) takich samych autoportretówZeszyty do biologii (kl. III i IV)