„Martwa natura z wazą” (1954)

Wrócił z konserwacji jeden z dwóch „cezanne’ów” młodego Zbigniewa, malowany jeszcze na studiach (1954). W książce o podobnym do tego obrazie, z tą samą wazą, która jeszcze w XXI wieku była w domu – choć już nie służyła w kuchni; do zupy czy czego tam, tylko stała jako przedmiot znów ozdobny – kilka zdań, z mojej rozmowy ze Zbigniewem (2008).

– Przed wystawą w „Arsenale” Olek Wallis zwrócił się do mnie: – Zbyszku, robimy wystawę i chcieliśmy, żebyś wziął w niej udział… (…) Na wystawę przygotowałem niedużego formatu martwą naturę, na której było kilka jabłek, biała patera kupiona na bazarze we Wrocławiu, specjalnie, żeby robić „cezanne’y” i tak zwany autoportret Rafaela (…), klasycyzujący

mr makowski, Podróż do środka mojego ojca. Aktywista Zbigniew Makowski (1946-1956), s. 189-190.

Obraz odnowiła pani Ewa Lisiak, wspaniale zresztą, bo tak, jak lubię oraz często mówię: nienachalnie. Nie jest „odrobiony” na nowo, to, co ma być zachowane ze skutków upływu czasu; a nie jest zwyczajnym, prymitywnym uszkodzeniem – zostaje. Widać, że nie jest to nowy obraz; lecz jest też… No, jak nowy :–)
A widziałem już przykłady obrazów mego ojca – i innych malarzy – które załatwiono tak, że wyglądają chyba lepiej, niż w dniu, gdy powstały. Malarstwo na handel: ech…
Jest jeszcze drugi bardzo podobny, ale – chyba – lepszy (o ile „lepszy / gorszy” coś w sztuce znaczy oczywiście). Teraz on pójdzie do leczenia; na szczęście jest w nieco lepszym stanie. A później…
(Dobra: nie wiem, co z nimi zrobię, jeszcze myślę.)
mr m.

ps.
Tytuł jest mój, sam obraz go nie ma, nic zapisanego przynajmniej.
m.