Trzy duże obrazy (1) Ten: mniej więcej 1,2 na 1,5 m. „Causa sui” (2004), och, te teologiczne tytuły… Choć nazwałbym to jednak „we własnej sprawie” – „in sua causa”. A bo rzecz jest o nim, o sobie (i dla siebie?) malowana.Zanalizujmy więc obraz po Zbigniewowemu. Lewa strona (przeszłość, życie doczesne, kobiety, ptaszyska, węże i co tam jeszcze…) jest jakaś, nawet bogata. Choć smutna. Prawa strona (cel, przyszłość, idee czy co tam…) – prawie czarna i pusta. Zdaje się nawet niedomalowana. Ale to skończony obraz, na szczęście.Czarna dziura.Za prosto? Może. Ale dla mnie to obraz o śmierci. O końcu wszystkiego: pustka zostaje (ateiście).…Pustki nie ma wiele w tym, co zazwyczaj robił. O wiele częściej zapełniał powierzchnię, niekiedy jak szalony. Tu pusto jest, podobnie w kilku innych późnych pracach. (Są też zadziwiająco cienko malowane, oszczędnie.) W domyśle mamy za to coraz więcej. Niedopowiedziane.Za prosto? Czy aby?…A skoro możemy, jak to u Zbigniewa: wszystko – to możemy też porównywać. Że wszystkim, zestawiać… pierwsza strona katalogu wystawy Zbigniewa w Zachęcie (1966) Wolno „w krainie podziemnych ptaków i chmurzastych minerałów” wszystko. Istnieje jednak kryterium s k u t e c z n o ś c i.(ZbM, z katalogu wystawy w Zachęcie, 1966 rok) Skutecznie porównajmy (więc) ten obraz z jego obrazem dyplomowym (1956). Zbigniew Makowski, obraz dyplomowy (1956); w zbiorach Muzeum Narodowego w W-wie Ludzie? Tam postać zamalowana (ale była, co widać w licznych szkicach). Tu tylko głowa. Oczywiście już klasyczna: ale to nadal dusza jest, anima. Jung, proszę państwa („proszę państwa zamykamy…”, tak, z Eliota, z „Ziemi jałowej”, tu też i moje skojarzenia, fascynacje). And they asked me in to dinner, to get the beauty of it hot ~ HURRY UP PLEASE ITS TIME HURRY UP PLEASE ITS TIME Goonight Bill. Goonight Lou. Goonight May. Goonight. Ta ta. Goonight. Goonight. Good night, ladies, good night, csweet ladies, good night, good night. Kolory? Też podobne, choć czym później, tym szlachetniejsze, czyste. (Szkoda mi czasu na dłuższą analizę, po co? Przed nami już też tylko czarne.)Kompozycja? No, tak… Tam, choć ponuro – wszystko jeszcze było: całość. Tu już tylko połowa: to, co za nami, pamięć.Przedmioty? Kątownik stolarski, murarski („masoński”) napisze ktoś mądrzejszy), młynek ręczny (to młynek z domu babci, doskonale go pamiętam, też lubiłem). Młynek? A toż to mandala, modlitwa; i te, no… Żarna życia (napisze ktoś).…I tak dalej. To dyplom zakończenia. Żył jeszcze później piętnaście lat.mr m.(2024) Nawigacja wpisu Ciekawostka pedagogiczna (1960)