Trzy duże obrazy: laudanum dla ludu… (3) Trzeci z tych dużych, podobne wymiary (ok. 1,20 x 1,50) – już oprawiony w czarną, prostą ramę, pewnie w galerii Zderzak, był tam czas jakiś. Tytuł? „Tu potens Trivia”, 2003 r. z „Hymnu do Diany” Katullusa, prosta zagadka (to żart: użyłem wyszukiwarki ;). Obraz też potężny. Ale… Już pisałem: co tu opisywać? Piękny, cieszę się, że go mam, wszystkie trzy, cały ten jakby tryptyk. Ciekawe: one, te późne obrazy są – poza modelunkiem głów – płaskie, nie ma częstej w latach 70. przestrzeni, perspektyw. To powrót do lat 60.? Tak sądzę. Wzbogacony (czy uproszczony, powie ktoś). I tyle ja. Posłuchajmy innych, wiedzą lepiej i więcej. Jak ta przepiękna praca zatytułowana „Tu potens Trivia”, którą podesłał mi Janek (Michalski, galeria Zderzak – mr m.). „To portret Lizzie Siddal, (nie: p. SPROSTOWANIE niżej – mr m.) kochanki Rossettiego – napisał w komentarzu. – Kiedy się otruła, włożył do trumny rękopis jej wierszy, ale po paru latach żal mu się zrobiło i kazał ją ekshumować, żeby je wyjąć. Zbyszek opowiadał mi to z wielkim upodobaniem. Lubił tematy artystowskie i niesamowitości. (…) Lizzie patrzy więc zza grobu, nieziemskim światłem oświetlona, wyzywająca i dumna, kobieta wyzwolona. Otruła się laudanum, a jej kochanek później też się nim truć próbował, ale nie sprostał. Okazuje się być Hekate, Trójdrożną, Panią Rozstajów, patronką Zbyszka. Który rozstajami bardzo się interesował i duszy dziewczęcej stale potrzebował”. Cytat z artykułu, laudacji czy raczej lamentu Wojciecha Bonowicza „Sen w obecności rozumu” (2019) napisanego po śmierci Zbigniewa; gdzie więcej tych… No: niesamowitych (nazwijmy je nazbyt łagodnie) opowieści. A bo to bajki są, mój ojciec umiał uwodzić, zwodzić słuchaczy, wierzyli mu święcie. Kulty nie trawią wątpliwości. Też ironii. A już fakty… Takie czasy: niewiedza i niedostatki weryfikacji – sprzyjają czarownikom. Nawet, gdy wielcy (niektórzy) w innych dziełach. „Ale my go cenimy za inne rzeczy…” lubił powtarzać (nie wiedzieć czemu po rosyjsku) tamten wielki malarz Zbigniew. Odnieśmy to więc do niego. (Też stylizacja: jest jego zdanie, prawie takie, w katalogu wystawy w Zachęcie, 1966 rok, nie wymyślę nowego, taplam się w zastanych formach.)A więc.Tak: wielce go cenimy za późne obrazy i nie tylko.Tak: nieustająco wyszukiwać, wytykać i nawet wyśmiewać będziemy jego mitologie. Jego autokreacje: gdy nieprawdziwe, pół-prawdziwe czy ahistoryczne. Lub tylko napuszone.Człowiek vs. artysta, znamy. Człowiek szkodzi artyście.…Komponował swój życiorys jak obrazy. Nierealizm, proszę państwa. Jak w tym samym katalogu dla Zachęty (1966), zdanie, już cytat, nie stylizacja; nieco tylko skrócone: Wolno (…) wszystko. Istnieje jednak kryterium s k u t e c z n o ś c i. Przyzwolenie: pozwalał sobie. Osiągał. Czegoś ich jednak uczono na tych szkoleniach z propagandy marksizmu: choćby retoryki, sam pisał. A on był pilnym, wzorowym uczniem, zawsze. Społeczny realizm: jak wybić się na nieprzeciętność.…Ach i Lizzie (właściwie Elisabeth) Sidal… Z tym laudanum też dość skomplikowane: wystarczy wikipedia: wiedza, tak łatwo dziś dostępna. It was thought that she suffered from tuberculosis, but some historians believe an intestinal disorder was more likely. Elbert Hubbard wrote that „She suffered much from neuralgia, and the laudanum taken to relieve the pain had grown into a necessity.” Others suggest that she may have been anorexic or that her poor health was due to laudanum addiction or a combination of ailments. (…) Upon returning home from teaching, Rossetti found Siddal unconscious in bed and could not revive her. The first doctor Rossetti called claimed that he was unable to save her, upon which Rossetti sent for another three doctors. A stomach pump was used, but to no avail. (…) Her obituary noted that she „had expressed no wish to die, but quite the reverse. Indeed she contemplated going out of town in a day or two, and had ordered a new mantle which she intended to wear on the occasion.” The coroner ruled her death as accidental; however, there are suggestions that Rossetti found a suicide note… Ale może to i samobójstwo, płukanie żołądka jest tak mało artystowskie. Żarty, prześmiewcze przekomarzanki. Nie mogę się powstrzymać. (Dlaczego?) Ale gdyby kto chciał głębiej te groby z mitami rozkopywać: polecam – Stefania Arcara „Sleep and Liberation: the Opiate World of Elizabeth Siddal” (2014)1, artykuł w publikacji zbiorowej, poświęconej figurom (tak trzeba dziś pisać?) Śpiących Piękności, legendom żywym do dziś jak widać. The aim of this essay is twofold: it will attempt to deconstruct the stereotypical image of Siddal as a Pre-Raphaelite Sleeping Beauty produced by the Rossettian aesthetic ideology and perpetuated to this day in high and popular culture. Pani Stefania też walczy z mitami, chce. Nie wróżę powodzenia: masowy czytelnik lubi, nawet woli baśnie i legendy. („Tłum stał się nagle widoczny, zajął w społeczeństwie miejsce uprzywilejowane…”2 – napisze jeszcze w 1930 roku José Ortega y Gasset; i słusznie napisze, choć to dziś już banał. Czy dogmat. Czy co.) A celebryci to laudanum dla ludu. Ach, dodajmy, skoro aż tak zaangażowaliśmy się ws. używek: sam termin „laudanum” to skrót, nazwa dla licznych – a w tym i przyrządzanych domowymi sposobami3 – mieszanek, o różnym składzie (i szkodliwości), oczywiście z opium, nie zawsze dobrze oczyszczonym4; ale też z alkoholem, czasem miodem (by zabić gorzki smak), goździkami, niekiedy ponoć i z haszyszem… (Ech, łza się w oku kręci ;) Oryginalny przepis na laudanum, opracowany przez Thomasa Syndenhama:sherry – 1 półkwartaopium – 2 uncjeszafran – 1 uncjacynamon – 1 uncja w proszkugoździki – 1 uncja w proszkumieszać i gotować powoli w łaźni wodnej przez 2–3 dni, aż tynktura osiągnie odpowiednią konsystencję(wikipedia) Wróćmy do Zbigniewa. Jest późniejsza (2012) „książka” (to zeszyty są, te późne, oprawa sznurkiem) Zbigniewa „Tu potens Trivia”, dziś w zbiorach Biblioteki Narodowej. Tam też nieco, sporo nawet zapisanych mitologii. Ot, taki detal, czytelny dla nielicznych, zacytujmy Zbigniewa: (…) w grudniu 1968 Alfred Bader dedykował mi tekst (napisany z W. PASINI’M), gdzie przeczytałem… „Tu potens Trivia” Przekomiczne to „dedykował” – gdy poznasz publikację5 + okoliczności + opowieści inne ZbM o tym i dookoła + (…). Nie poznasz, do bibliotek w Szwajcarii daleko – a tu zostały (p. wyż.) tylko relacje garstki jego najwierniejszych wyznawców. No i artykuł nie z 1968, a z 1965. Detal, zostawmy. Rysunki genialne i tyle. Ach, zapomniałbym: na obrazie znajdujemy cień kogoś, profil nienamalowany. Może i później wymazany, kto wie? Za to w ważnym (Karl Koch, znów…) prawym górnym rogu. Nie ma, bo byłoby za bogato? Może. Może niedopowiedzenie tylko. (Był tam aby Rossetti? Albo i Zbigniew: autoportret, jak u Velázqueza, „Las meninas”, to chyba żart; chyba. Albo intuicja: ZbM jako Rossetti – i odwrotnie.)Dobra: wymazany, nie ma. Ot, takie płukanie formy, do czystości.Moja wizja.mr m. SPROSTOWANIE:…nadesłane właśnie (14 XII 2024): „(…) wydaje mi się jednak, że ta dziewczyna z TU POTENS TRIVIA, to Annette Giacometti…”. TAK. Ot, i taka ta nasza (tylko?) krytyka artystyczna (lub Zbigniew?): baśnie, legendy, fantazje i zwykłe pomyłki. Mnie też nie pasowała – za ładna. Ale nie sprawdziłem, moja wina. Tym bardziej, że Anette pojawia się i na innych rysunkach ZbM.mr m. Annette and Alberto Giacometti in the studio (1951), Alexander Liberman. © Archives Fondation Giacometti PRZYPISY: Since the time of her death in 1862, historians, biographers and art critics have constructed a romanticized image of Siddal as the muse inspiring the masculine creative genius and have fabricated the legend of a weak, victimized woman who died young with a broken heart. (…) The only self-portrait she painted, an oil from 1853-4, ofers a representation of herself that is clearly discordant with the Rossettian images known to the public: her open eyes gaze directly at the viewer with a look of stern reserve and no trace of seduction. She does not appear as beautiful as in her husband’s portrayals of her, but very alert and in control, the antithesis of a Victorian Sleeping Beauty. Significantly, William Michael Rossetti (jej szwagier – mr m.) commented on the painting that it was „her very self”.„Sleep and Liberation: the Opiate World of Elizabeth Siddal”, w: B. Laurent (red.) „Sleeping Beauties in Victorian Britain: Cultural, Literary and Artistic Explorations of a Myth” (2014) ↩︎„Bunt mas” wyd. MUZA (2002), tłum. Piotr Niklewicz ↩︎Recipes for laudanum in receipt books therefore reflect the experimental nature of laudanum at this stage of its development. There was no standardised recipe; rather laudanum referred to opium (or, occasionally, henbane) that had been processed using pharmaceutical methods designed to remove the poisonous element. It is possible that housewives created their own versions of laudanum to save on costs (as Bretnor advised physicians to do).Elizabeth K. Hunter „To Cause Sleepe Safe and Shure”: Dangerous Substances, Sleep Medicine and Poison Theories in Early Modern England (2021) ↩︎Klaudia Kałwa, „Jak w wyniku procesów przetwórstwa nasion maku lekarskiego można zmniejszyć zawartość alkaloidów opium: morfiny i kodeiny?” (2022) ↩︎Bader A., Pasini W. „Apropos of the schizoid aspects of certain contemporary art” (1965); Confinia psychiatrica. Borderland of psychiatry. Grenzgebiete der Psychiatrie. Les Confins de la Psychiatrie ↩︎ Nawigacja wpisu Trzy duże obrazy: „She unbound” (2)AI, CIA, trąbka i malarstwo abstrakcyjne lat 60.