Antycypacje

Wśród rysunków, rzadziej obrazów Zbigniewa sprzed roku 1956 (a więc tych – jak je nazywam „z tapczanu Barbary”, bo faktycznie większość z nich przeleżała długo w tapczanie) – jest kilka, może i więcej takich, które zapowiadają, co będzie. Jeśli oczywiście znamy to, co robił później. Oto jeden z nich, nawet nie datowany, nie podpisany (co zdaje mi się częste u ZbM przy tych odważniejszych pracach; ale może to tylko złudzenie).

Zbigniew Makowski (ok. 1956)

Co pisać, nawet niewprawne oko zobaczy, że inna; co dopiero historycy sztuki. Zwróćmy jednak uwagę na kreski rysunku: to już artysta prawdziwy, widać. On widzi. To nie „siano” (niby żart, ale mądrzejsi mówią, że jest taki termin, sposób, maniera…) – a raczej cięcia: odważne, śmiało wykonywane. Byt artysty uzyskał świadomość.

Tak mocno inna. Ale ona, ta praca – na pewno sprzed 1956, może z tego roku nawet. Późniejszych w tapczanie nie było, z wiadomych powodów.

A reszta? „Pikasy” jak mawiał wtedy lud prosty. Choć profil jeszcze tradycyjny – i bardzo piękny. Pani nie kojarzę; ale to chyba jednak już nie Barbara. Taka ciekawostka.

Dostrzegam tych zapowiedzi więcej, ale może tylko ja je widzę? Za długo z nimi przebywam. Choć są i wątki, poszukiwania – zarzucone. W „Dzienniku 1964” Zbigniew wspomina, że na początku lat 60. właśnie – podarł i wyrzucił półtora wiadra starych rysunków. Ten żal, że ich nie zobaczymy; nawet jeśli złe. Ale może tylko ja…)

I tak dalej. Wracam: szukać.

mr m.